Lazurowe wybrzeże
Lazurowe wybrzeże
Lazurowe wybrzeże
16 -19 marca 2025
Lazurowe Wybrzeże
Po krótkim pobycie w Budapeszcie dotarłem do Nicei – miasta, które od samego początku zachwyciło mnie swoją atmosferą. A pomysł na Niceę urodził się podczas szukania celów podróży. Kryterium był koszt i łatwość dotarcia oraz by temperatury były wyższe niż w Polsce. Dodatkowym atutem Nicei była bliskość księstwa Monako dzięki czemu mogłem odhaczyć kolejny kraj w moim planie odwiedzenia 40 krajów przed czterdziestką.
Nicea przywitała mnie fantastyczną słoneczną pogodą. A w kontraście do pochmurnego Budapesztu rano cieszyło mnie to jeszcze bardziej. Zwiedzanie miasta zacząłem od spaceru Promenadą Anglików. Wiał spory wiatr i mogłem się pozachwycać widokiem fal rozbijających się o brzeg. Zameldowałem się w hostelu by zostawić rzeczy i ruszyłem na dalsze zwiedzanie. Spacer po Starym Mieście był okazją do spróbowania lokalnych specjałów – pissaladière i lodów mandarynkowych. Wdrapałem się na lokalną górę by podziwiać z niej widok na miasto. Odwiedziłem też dworzec kolejowy, żeby sprawdzić połączenia do Monako, które zaplanowałem na następny dzień.
Monako – miasto luksusu i malowniczych widoków
Rano ruszyłem pociągiem do Monako. Pierwszym przystankiem był budynek Oceanarium, który podziwiałem z zewnątrz, a następnie ogrody egzotyczne z niesamowitym widokiem na port. Spacerując dalej, dotarłem do katedry, gdzie pomodliłem się i podziwiałem wnętrze wykonane z ciemnego kamienia. Chwilę później byłem już pod Pałacem Książęcym, gdzie po zakupie pamiątek obejrzałem zmianę warty.
Kolejnym punktem było słynne kasyno Monte Carlo i jego okolice – miejsce pełne luksusowych samochodów i eleganckich budynków. Nie mogłem też pominąć słynnego zakrętu Grand Hotel Hairpin, najbardziej charakterystycznego fragmentu toru F1 w Monako. Po wszystkim postanowiłem zobaczyć plażę Larvotto, gdzie mimo wczesnej pory roku ludzie się opalali i kąpali. Spacerowałem jeszcze dalej, aż do granicy Monako, a potem zdecydowałem się iść wzdłuż francuskiego wybrzeża do kolejnej stacji kolejowej, skąd wróciłem do Nicei.
Cannes – miasto filmowego blasku
Kolejnego dnia postanowiłem odwiedzić Cannes. Po krótkiej podróży kolejowej moim pierwszym celem były słynne schody z czerwonym dywanem, które na szczęście tam były! Następnie spacerowałem wzdłuż wybrzeża, podziwiając port i promenadę. Wspiąłem się na wzgórze, gdzie znajduje się Stare Miasto z wąskimi, klimatycznymi uliczkami. Pogoda niestety nie była idealna – pochmurno, momentami deszczowo – ale i tak spacer był przyjemny. Na szczycie zwiedziłem kościół i podziwiałem panoramę miasta. Po zejściu w dół, pospacerowałem jeszcze wzdłuż plaży i udałem się na dworzec, skąd miałem godzinę do odjazdu pociągu, więc zrobiłem sobie jeszcze krótką przerwę na gorącą czekoladę w kawiarni.
Antibes – nadmorski urok i zabytkowy fort
W drodze powrotnej wysiadłem w Antibes. Najpierw odwiedziłem Fort Carré, który zrobił na mnie umiarkowane wrażenie – panorama portu była ładna, ale sam fort nie miał w środku zbyt wiele do zaoferowania. Po krótkiej wizycie ruszyłem na południe, spacerując murami wzdłuż wybrzeża. Stare Miasto w Antibes okazało się jednym z najładniejszych miejsc, jakie odwiedziłem – pełne wąskich, kamiennych uliczek, kolorowych okiennic i wszechobecnych kwiatów. Tam też zjadłem coś na szybko, a potem wsiadłem do pociągu powrotnego do Nicei.
Nicea – góry, widoki i odpoczynek
Wysiadłem na stacji Nice-Riquier z zamiarem wejścia na Mont Boron, ale szybko zmieniłem zdanie i skorzystałem z autobusu, który podwiózł mnie niemal na szczyt. Stamtąd ruszyłem do Fort Alban i dalej do Fort Baron, a następnie do punktu widokowego Petite Batterie. Widoki były świetne, a trasa spokojna. Na koniec dnia wróciłem do miasta i odpocząłem nad morzem.
Ostatnie chwile na Lazurowym Wybrzeżu
Po wizycie w Eze udałem się do Beaulieu-sur-Mer, gdzie przespacerowałem się po porcie i dotarłem do willi Kerylos – nie wszedłem do środka, bo cena 13 euro nie wydawała mi się warta. Stamtąd ruszyłem malowniczą trasą do Villefranche-sur-Mer, podziwiając widoki na zatokę.
Ostatnim punktem podróży był Park Phoenix w Nicei, położony tuż obok lotniska. Tropikalna szklarnia, flamingi i spokojna atmosfera sprawiły, że był to idealny sposób na zakończenie wyjazdu przed powrotem do Polski.
Podsumowanie
Cała wyprawa była świetnym doświadczeniem! Jeśli miałbym coś zmienić, to pewnie połączyłbym wizytę w Monako z Menton, bo Monako nie wymaga całego dnia zwiedzania. Poza tym, wyjazd był bardzo udany – bez ścisłego planowania, ale z maksymalnym wykorzystaniem czasu. Lazurowe Wybrzeże zdecydowanie warte jest odwiedzenia!